Warzywa ekologiczne – czy warto się nimi interesować?

Warzywa ekologiczne – czy warto się nimi interesować?

Warzywa ekologiczne – czy warto się nimi interesować?

Jakie marchewki możemy nazwać „ekologicznymi”. To – wbrew pozorom – bardzo ważne pytanie, bo żywność ekologiczną spotykamy coraz częściej na półkach a wiadomo o niej… nie aż tak dużo.

Historia jedzenia eko zaczęła się trzydzieści lat temu. Ludziom nie podobało się to, że jedzenie ze sklepów było tak przetworzone, że straciło smak. Nijak się miało do świeżych produktów. Do tego coraz więcej osób zaczęło cierpieć z powodu alergii pokarmowych. Trudno było nie połączyć jednego z drugim.

Dziś produkty eko goszczą na półkach nie tylko małych sklepików, ale są też w dyskontach i supermarketach. Na pierwszy rzut oka różnią się od „zwykłych” ceną i – czasem – wyglądem. Ale czy tylko tym?

 

Marchewka to marchewka, a cebula to cebula?

Nie do końca. Jedzenie eko różni się od swojej „zwykłej” siostry.

Przede wszystkim rośnie w innej ziemi. Tak, innej ziemi. Nie może być w niej nawozów sztucznych ani środków ochrony roślin. A co jeśli ktoś chce produkować żywność ekologiczną, ale wcześniej prowadził typowe gospodarstwo? Musi poczekać, aż gleba sama się oczyści. A to dopiero początek drogi do certyfikatu „wytwórcy ekologicznego”.

 

Nie tak prosto być „eko”

Różnice między uprawami ekologicznymi i klasycznymi widać gołym okiem. Warzywa i owoce nawożone naturalnie (obornik, kompost) nie są aż tak okazałe jak te nawożone sztucznie. Rolnicy muszą opanować płodozmian (na jednym fragmencie pola nie rosną w kolejnych latach te same rośliny), naturalne metody walki ze szkodnikami (bób odstrasza niektóre z nich, mszyce boją się biedronek itp.) i wiele innych rzeczy. Przede wszystkim – muszą dbać o ekosystem swojego gospodarstwa.

Dodatkowo uprawy ekologiczne są o wiele mniej wydajne. Po przejściu na eko z hektara ziemi uzyskuje się zazwyczaj o połowę mniejsze zbiory. A nakład pracy… cóż, jest o wiele większy. Jakim cudem ilość gospodarstw ekologicznych w Polsce rośnie?

 

Gra (nie)warta świeczki?

Odpowiedź jest dosyć prosta – ludzi przyciąga realna wartość produktów eko. Jeśli kiedyś ich próbowaliście, to wiecie, o co chodzi. Smak i zapach są intensywniejsze, nie czuć metalicznego posmaku. Ale czy tylko za to warto płacić dwa lub trzy razy więcej?

Oczywiście, nie tylko za to. Ekologiczne warzywa i owoce nie mają sztucznych dodatków, zmniejszają ryzyko uczuleń, dłużej można je przechowywać. Bliżej im do ziemi, z której wyrosły, niż do fabryki, w której wyprodukowano nawozy i opryski.

 

Jeden z popularyzatorów żywności ekologicznej powiedział, że lepiej teraz wydać więcej na jedzenie, niż potem na szpitale. I miał sporo racji.

Wyższa cena warzyw ekologicznych to dobre wynagrodzenie za pracę, wyższe koszty uprawy i utrzymania gospodarstwa. W zamian otrzymujemy produkty regularnie sprawdzane (certyfikowane gospodarstwa są kontrolowane co roku), wolne od szkodliwej chemii i o wiele smaczniejsze niż to, co znajdziemy w supermarkecie. Chyba warto za to zapłacić trochę więcej.

Komentarze